poniedziałek, 2 lutego 2015

ROZDZIAŁ 6

Dzisiaj jest mój pierwszy dzień treningu. 
Nie mogłam spać całą noc.
Myślałam tylko o tym co może mnie spotkać przez te 3 lata.
Nie chciało mi się wstawać z łóżka, ale musiałam być gotowa za 15 minut.

Na dworze było dość chłodno. Padał deszcz.
Trener tłumaczył mi szybko co mam zrobić.
Miałam 5 minut na pokonanie tego toru przeszkód.

-Dobra Villegas, zobaczymy jaka jesteś dobra - powiedział trener

Widząc po początku toru, to nie będzie łatwe. Trener zaczął odmierzać czas. 
Ruszyłam. Co raz bardziej padający deszcz przeszkadzał w biegu. Zimne krople wody spływały mi po twarzy.
Muszę się sprężyć, bo to w końcu nie spacerek.
Po pokonaniu pierwszych przeszkód przede mną pojawiła się ściana wspinaczkowa. Za każdą sekundą tego jebanego treningu miałam ochotę pójść do pokoju i nie wychodzić do czasu kiedy będę mogła się w końcu stąd kurwa wynieść.
Postanowiłam, że jednak nie spieprzę tej ścianki tak jak reszty.
Kątem oka zauważam, że trener nie jest dość zadowolony z moich postępów.

Następnym punktem mojego dzisiejszego treningu były sztuki walki.
Widziałam jak Ryan obserwował moje wyczyny. Jedynie w sztukach walki miałam jakieś umiejętności. 
Trener pokazywał mi moje kolejne ruchy które mam przećwiczyć.
Wszystko wykonałam bardzo dobrze.

Po wyczerpującym treningu powlokłam się do pokoju. Jedyne o czym marzyłam to tylko ja i moje łóżko.

Kolejne tygodnie moich treningów sprawiały, że stałam się inną osobą. Nie było już delikatnej Caroliny tylko w moim odbiciu w lustrze widziałam tylko Carolinę która była bezwzględna i bez serca.
Z każdym dniem poznawałam Ryana. Wydawało mi się że, to twardziel o miękkim sercu. Nie wiem, co on o mnie myślał ale wydaje mi się, że on widzi we mnie przyszłość CIA. Ale to tylko pozory.



Trzy lata później

Dzisiaj jest przede mną ostateczny test. 
Tak, straciłam najważniejsze trzy lata z mojego życia.
Moje urodziny, które spędziłam samotnie wśród czterech ścian.
Profesor i Jay odwiedzali mnie parę razy.
Widać było jak się bardzo za mną stęsknili.
Ale koniec wspomnień, pora na test.

Jestem na arenie. Tor jest specjalnie przygotowany dla mnie. 
Mam za zadanie dostać się na metę i schwytać czerwoną flagę.
Rozległ się sygnał. To znak że zaczynam.
Ruszyłam.
Zaczaiłam się za murem. Aiden odwrócił uwagę strażnika. Kiedy on podszedł bliżej rzuciłam się na niego. Walnęłam go z całej siły. 
Upadł.
Pobiegłam dalej. Kolejnych dwóch było już w gotowości aby zaatakować. Kiedy podeszłam bliżej, zaczęli strzelać.

-Pamiętaj, o czym się uczyłaś - myślałam

Zakradłam się bliżej. Koło mnie leżał metalowy pręt. Wzięłam go.
Walnęłam drugiego strażnika, trzeci strażnik zaczął strzelać.
Schyliłam się. Podeszłam do drabiny aby się wspiąć na górę magazynu. 
Stałam około 3 metry nad ziemią. Strażnik był centralnie pode mną. Skoczyłam. Strażnik upadł na ziemię.
Przed moimi oczami ukazała się czerwona flaga.
Chwytam ją.

Nagle czuję jak do mojej głowy ktoś przystawia pistolet.
To był Ryan.

-Nawet nieźle - powiedział
-Gdybyś się ty nie pojawił i ta twoja arogancka morda, to by było lepiej - syknęłam

Jedynie Ryan uniósł ręce w geście kapitulacji.

-No cóż... - powiedział Ryan
-...Witamy w CIA. - dokończył



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz