niedziela, 25 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 4

-I co? Odbiera? - zapytałam
-Nie mogę się wcale do niego dodzwonić - powiedział Jay
-Cholera - szepnęłam

Ja i Jay biegliśmy jak najszybciej jak potrafiliśmy aby zdążyć na czas.

-Patrz, przy centrum ruch jest już zablokowany - powiedziałam
-To co się stało może być nawet tragedią - dokończyłam
-Najgorsze jest w tym, że profesor ani nikt z instytutu nie odbiera - powiedział Jay

Przez głowę przechodziły mi same najgorsze myśli.

-Aiden, sprawdź czy profesor jest bezpieczny. - szepnęłam

Po chwili dostałam wizję od niego.

-Profesor jest bezpieczny - powiedziałam
-Jak to? - zapytał 
-Aiden. - szepnęłam

Zaczęliśmy znowu biegnąć. Przy głównym wjeździe do instytutu roiło się od wojska i agentów S.W.A.T.
Gdy podeszliśmy bliżej jeden z agentów poprosił nas o swoje przepustki. Jay pokazał swoją a ja swojej nie miałam.
Agent kiwną głową i przepuścił Jaya. 

-A ta panna? - zapytał mężczyzna
-Ta panna jest ze mną. - powiedział znajomy mi głos

To był profesor.

-Chodźmy - powiedział
-Co się stało? - zapytałam
-Nasz instytut zajmuje się badaniem takich przypadków jak twój. Przez ostatnie parę lat zajmowaliśmy się portalem łączący nasz wymiar z infrawymiarem. - wyjaśnił profesor
-Co to jest infrawymiar ? - zapytałam
-Świat dusz - wyjaśnił Jay
-Ale nie takich jak Aiden - dokończył profesor
-Czyli trzeba to teraz zniszczyć? - zapytałam

Obydwoje skinęli głowami. Ja już przeczuwałam kto może to zrobić. 

-Caroline, musisz to teraz zniszczyć zanim coś złego się stanie - powiedział profesor

Skinęłam głową.

-Ja też idę. - powiedział Jay
-Ty nie możesz, zrobić to może tylko ona - powiedział profesor

Pożegnałam się z nimi i poszłam w stronę budynku. Przed wejściem ogarnia mnie strach.

Biorę głęboki wdech.
Jestem przerażona.
Totalny chaos.
Wiele martwych ciał.
Wszędzie ogień.
Wiele błąkających się demonów.

Według wytycznych. Kondesator znajduje się 2 piętra pode mną.

-Wiem, Aiden. Też mnie to przeraża - szepnęłam

Mimo narastającego strachu postanowiłam że, pójdę dalej.
Im dalej idę tym bardziej jest niebezpiecznie. Aiden wyczuwa coraz więcej demonów.

-Aiden, jesteśmy niedaleko - szepnęłam

Pożar stawał się coraz większy. Za każdym moim krokiem było coraz więcej martwych ciał.

-Co tu się do cholery stało? - szepnęłam

Dotknęłam czyjegoś ramienia. To był żołnierz.

-Aiden, twoja kolej - szepnęłam

Po chwili widziałam to co się działo. Dużo dymu, panikujący ludzie, alarm, ogień, demony zabijające niewinnych ludzi. Widziałam zbyt dużo.

Z wizji które widziałam kondesator jest niedaleko. Jest winda.
Naciskam przycisk. Drzwi się otwierają. 
Wcisnęłam przycisk "Strefa A". Winda ruszyła. 
Po chwili jestem na miejscu.

-Kurwa, jak zimno - szepnęłam

W okół mnie leży sporo ciał. Nagle słyszę jakiś szmer.
Idę sprawdzić co to. Nagle czuję jak coś łapie mnie za szyję. Odwracam się. Przywalam z łokcia.

-Ja pierdolę, co to kurwa jest - powiedziałam

Kolejne ciała ożywały. To były te demony. 

-Aiden, pomóż mi - szepnęłam

Wzięłam krzesło i zaczęłam walić nim te trupy. Aiden pomagał mi.
Z każdą chwilą te "zombie" padały. Trzeba szukać karty aby się dostać do kondesatora.
Cholera, nie ma. Postanawiam się dostać tam inaczej.
Biorę rozpęd i spróbuję się przebić przez szybę. Zamykam oczy gdy jestem blisko. Czuję jak małe kawałeczki szkła dostają mi się pod skórę.
Otwieram oczy, jest po wszystkim. Jestem bardzo blisko. Słychać ryki. Mam taką nadzieję, że nie będzie żadnych niespodzianek.

Po paru minutach znalazłam się na miejscu. Rozglądam się. Z portalu pojawia się więcej demonów.
Konsola która kontroluje to znajduje się na górze. Mam mało czasu. Trzeba się pospieszyć


TYMCZASEM PRZED INSTYTUTEM

-Przyniosłem te rzeczy Caroliny o które prosiłeś - powiedział Jay
-Dobrze - odpowiedział profesor
-Profesorze, niejaki Ryan Brooks czeka na pana przed głównym wyjazdem - powiedział Jay
-Dziękuję za informację, już idę - powiedział profesor


Jestem blisko konsoli. Już prawie.
Jestem. Cholera jak to się obsługuje.
Z portalu uwalniało się coraz więcej demonów.
Co jakiś czas znikały, bo Aiden mnie chronił.
Kurwa, a nich to szlag trafił, nie działa.

Waliłam pięścią w konsolę. Coś to dawało. 
Schyliłam się aby rozwalić jakoś klapę chroniącą system.
OK. Zdjęłam to. Teraz który to kabel.
Musiałam się skupić. Jasne. To był niebieski kabel.
Nie mam tego czym przeciąć. Jasne. W kieszeni miałam pęsetę, którą wzięłam z pokoju na wszelki wypadek.
Wyjęłam ją. OK. Przecięte.

Wstaję. Patrzę się w stronę kondesatora. Przypomina on jasny blask z którego wyłaziły demony.
Traci on swoją moc. Demony znikały po kolei.

-Gotowe - powiedziałam
-Aiden? Jesteś? - szepnęłam
-AIDEN! - krzyknęłam z goryczą w głosie

Byłam blisko wybuchnięcia płaczem.
Czuję impuls.

-Boże, bałam się, że ciebie straciłam - powiedziałam

~

Gdy wychodziłam z środka, wszyscy żołnierze ustawili się aby mi pomóc. To było najgorsze co mogłam zobaczyć. Jay czekał na mnie przy schodach.
Przytuliłam się do niego. 

-Boże - wyszeptałam szlochając
-Już, spokojnie - powiedział swoim spokojnym tonem Jay

Jay odprowadził mnie do medyków, którzy mnie opatrzyli. Zszyli mi parę ran. Dzięki Bogu, że żyję.
Jay podprowadził mnie w stronę profesora. Z jego twarzy mogłam wyczytać, że coś go niepokoi.

-Profesorze - wyszeptałam
-Spokojnie, ktoś chce z tobą porozmawiać - powiedział profesor

Poszliśmy w stronę głównego wjazdu. W naszą stronę szedł mężczyzna. Wyglądał na agenta CIA, i wcale się nie myliłam.

-Ty jesteś Carolina Villegas? - zapytał mężczyzna
-Tak - odpowiedziałam
-Jestem Ryan Brooks. Jestem agentem CIA. Przysłano mnie po ciebie aby cię zabrał do bazy wojskowej - wyjaśnił mężczyzna
-Że, co? - zapytałam

Profesor i Jay unikali mojego spojrzenia.
Miałam w głowie totalny mętlik. Chciałam jechać i jednocześnie uciec z tego parkingu, tak się ukryć aby mnie nie znaleźli.
Muszę podjąć decyzję.

-Jadę. - powiedziałam oziębłym tonem











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz